wtorek, 5 stycznia 2016

Zycie pisze nam rozne scenariusze, raz jest pozwala nam wspiac na sam szczyt po czym bez zadnych skrupulow zrzuca nas z tego szytu na "pysk" patrzac czy podniesiemy sie i bedziemy walczyc czy poddamy sie i bedziemy tak dalej lezec. Kazdy z nas kiedys upadl ale czy kazdy z nas ma tyle determinacji aby za kazdym rezem sie podniesc i walczyc o siebie i o swoje zycie?

Ja osobiscie upadlam nie raz, nie raz sie podnosilam. Zycie nauczylo mnie wiele, wiele mi tez zabralo, ale ja dalej sie podnosze. Ostanio upadlam po porodzie Zuzy, ale podnioslam sie. Aktualnie jestem silna, silniejsza, stabilniejsza emocjonalnie. Tak, jestem teraz wiem ze jestem i zaczelam zyc, zyc od nowa!

Nasze zycie rodzinne troche sie zmienilo, wszystko chcialam miec poukladane na tip top, dopiete na ostatni guzik, jednak to tak nie dziala. Nauczylam sie ze chaos tez jest w porzadku, ze idealnie czyste mieszkanie, w pore zrobiony obiad nic nie znacza w porownaniu z usmiechem na twarzy dzieci kiedy pol dnia spedzamy na dworze, kiedy bawimy sie na podlodze, mlody biega z kartonem na glowie a mloda smieje sie w niebo głosy. Zyc tak zeby byc szczesliwym to jest najwazniejsze. Jesli ja bede szczesliwa moje dzieci tez beda, a jesli oni beda szczesliwi to ja wiecej nie potrzebuje.

Tyle ckliwosci na dzis. Wzielo mnie by tu wrocic, by znowu zaczac pisac. I chodz moj blog to jednak bardziej pamietnik, to po raz kolejny czas kontynuowac moja historie, jako nowa ja!